Strona:PL Edward Nowakowski-Wspomnienie o duchowienstwie polskiem znajdujacem sie na wygnaniu w Syberyi w Tunce.pdf/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wcale przedni (najlepiéj wypiekał ksiądz Kamiński); trzeba obiad zgotować — gotują więc i obiady, mieszkający razem, po tygodniu na przemian, a kto osobno mieszka (takich odyńców było bardzo mało) musi za karę to czynić bez przerwy. I żaden od tego się nie wyłamuje, nawet bogatsi nie najmowali sobie zwykle kucharek, ani sług żadnych[1]; nawet starcy sędziwi, 70 i 80letni sami sobie wszystko robili. Zaledwie kilku było takich, co mieli kucharki. Lecz żeby dobry obiad zgotować, niezbędnie potrzebne są jarzyny, któż tego nie wie? I ogrodnictwo tedy w Tunce kwitnęło. Wszyscy co do jednego mieli swoje ogrody, a w ogrodach własną ręką urządzonych na grzędach najtroskliwiéj wypielonych warzywa bywały tak piękne, że bez przesady mówiąc, księża ogrodnicy mogliby okazy swe na wystawy posyłać. Nasiona sprowadzono z kraju i z Rygi. Nie mówiąc już o kartoflach (w Syberyi zowią je jabłoczkami), których wszyscy w wielkiéj ilości sadzili tak, że nawet i chłopom sprzedawali[2],

  1. Do jakiego stopnia nasi wygnańcy obywali się bez wszelkich posług, zwłaszcza kobiecych, niech ten szczegół świadczy, że niektórzy, mając własne krowy, sami je doili, i sami wszelki przygotowywali nabiał; słynne były nadewszystko sery.
  2. Chłopi w Syberyi dziwnie nieoględni na przyszłość. Zaraz po zbiorze zboża pieką bułki i chleb z najprzedniejszéj mąki przesianéj przez najgęstsze sito: znaczną część sprzedają na przepicie — bankietują do ostatka; a późniéj, gdy nie mają nawet i razowego chleba, żywią się samemi kartoflami; a gdy i te zjedzą wszystkie, tak że i na sadzenie nasion nie mają, kupują od księży. Jak dawniéj bywało, kiedy księży nie było, może kto zapyta? Sami przyznają, że prawie głodem marli, chleb z otrąb i ze startych na mąkę korzonków jakichś jedli, lub téż od Buriatów, pospolicie oględniejszych i gospodarniejszych od nich, nabywali.