Strona:PL Edward Nowakowski-Kazanie miane podczas professyi zakonnej s. Anny Joachimy od Dzieciątka Jezus.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mniejszego zwolnienia nie pozwalają. Jakoż same dla siebie są najokropniejszymi ciemiężcami i jakby w ciągłych, nieustannych torturach zostają, mając to przekonanie, że każda dobra zakonnica musi być męczennicą, bo przez wiele ucisków trzeba wnijść do Królestwa Bożego. (Dz. Ap. XIV, 21).
Zważywszy zaś to wszystko i po ludzku sądząc, możnaby o tych Karmelitankach bosych powiedzieć, że są żywo pogrzebane w tym ich klasztorze ponurym, który dla nich jest prawdziwym grobem i że życie ich, jeśli je tylko można nazwać życiem, jest raczej śmiercią powolnego w męczeństwie konania — nie żyją bowiem, lecz co chwila umierają i przeto umierają, że umrzeć nie mogą, jak ich św. Teresa wołała. O jakżeż smutna ich dola, jakżeż muszą być bardzo nieszczęśliwe w tych katuszach biedne Karmelitanki bose. Najnieszczęśliwsze z najnieszczęśliwszych.
Mylimy się jednak bardzo, tak sądząc. Rzecz się ma zupełnie inaczej; owszem szczęśliwsze one są od najszczęśliwszych w świecie ludzi i właśnie to, co zdaje się ich czynić nieszczęśliwemi, właśnie zapewnia im szczęście największe i radość błogosławioną, jakiej tylko w niebie święci doznają. Przez co? przez to, że ich chroni od grzechów, stawia ich poniekąd w niemożności grzeszenia, a przecież grzechy i tylko grzechy czynią ludzi nieszczęśliwymi – temu przecie nikt nie zaprzeczy. Niema grzechów, niema i nieszczęścia!
Wreszcie Karmelitanki bose, żywo mając w pamięci Mękę i śmierć Zbawiciela i Boleści Matki Bożej i odczuwając je w sercu pałającem najgorętszą miłością, podobnie jak Apostołowie cieszyli się, gdy byli ubiczowani i one cieszą się z cierpienia. Jakoż umartwienie stało się już żywiołem ich życia, jako