Strona:PL Edward Nowakowski-Kazanie miane podczas odprawionej pierwszej Mszy św. o. Alberta.pdf/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz oto mamy przed sobą dowód tego oczywisty.
Przed kilku laty młodziutki, skromny, pokorny, miły uczeń gimnazyum, zdążał powoli krok za krokiem, zamyślony, na górę do tego tu Karmelu. Umiłował on Boga całem sercem swojem, czystem, niewinnem, anielskiem, i uczuł w głębi tego serca wezwanie, a z wezwaniem gorące pragnienie poświęcenia życia swego Bogu w ofierze. Natchnieniem niebieskiem Anioł Stróż poprowadził go do tego Karmelu. Ach! bo ten Karmel kochany, dziwnie uroczy — to zakon Matki Bożej, a on chociaż tak młodziutki, ale już sierota, i po śmierci matki swej obrał był sobie Matkę Bożą za matkę, i od dzieciństwa tak czule, tak rzewnie zawsze się modlił do Matki Boskiej i czuł Jej nad sobą zawsze wyraźną opiekę.
Poświęcić się Bogu w zakonie poświęconym Matce Bożej stało się dla niego taką koniecznością jak powietrze do oddychania. W tej myśli skupiło się całe życie jego i owładnęło całe jego serce i wszystkie władze duszy. Karmel dla niego był już niebem na ziemi.
Ale czy przyjętą będzie ta jego ofiara?
W pokorze swojej najgłębszej, jak wreszcie wszyscy święci, czuł swoją niegodność. Smutek, niepokój, zimnem lodowatem zwątpienia wionął w jego duszę: serce boleśnie się ścisnęło i łezka po łezce spływała kroplami. Nie zatrzymał się wszakże ani na chwilę, spojrzał tylko w górę, w niebo, które mu przesłaniały okrywające górę drzew gałęzie, westchnął żałośnie. Boże bądź wola Twoja. Czy przyjmą mnie w Karmelu, czy nie przyjmą, o! Matko moja Niebieska, ja Twój na wieki, ja zawsze do Ciebie już będę należał, coby się ze mną nie stało. A gdy z jednej strony niepokój, niepewność, trwoga, z drugiej słodka, błoga jakaś ufność ożywiła go łaską — stanowczy przy klasztorze, drżącą ręką zadzwonił u furty, powtarzając bardziej sercem jak ustami, do głębi duszy wzruszony: U drzwi Twoich stoję, Panie, czekam na Twe zmiłowanie.
Ale matka Boża czuwała nad swoim wybranym.
Przyjęty ochotnie, w klasztorze znalazł się zaraz jak w swoim żywiole, jakby w domu rodzinnym, starannie w nauce i w pokorze świętej, zakonnej wykształcony, świętobliwością pobożnych Karmelitów i surową a ścisłą regułą uświęcony,