Strona:PL Edward Abramowski-Pisma T.3 082.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mogące wytwarzać nadto, co same potrzebują — są tego dowodem. Z tego stanu techniki wynika także naturalna gospodarka oikosów i gmin.

W miarę rozwoju techniki praca osobnika zaczyna dawać cokolwiek więcej, niż jego utrzymanie; zpoczątku nadwartość pojedynczej pracy jest jednak tak małą, że potrzeby klasy panującej wymagają więcej, niż sumy tych pojedynczych nadwartości, przeto wymagają jeszcze zbiorowej niewolniczej pracy, t. j. wielkich gospodarstw. W miarę jednak wzrostu tej nadwartości pojedyńczej pracy[1] — siła pracy zbiorowej staje się mniej potrzebną, a przez to samo i niewolnictwo. Wielkie gospodarstwo było potrzebne, dopóki stan techniczny był taki, że stworzenie nadwartości, panu potrzebnej, wymaga pracy zbiorowej, a więc wielkiego gospodarstwa. Znowu wielkie gospodarstwo mogło się prowadzić tylko albo niewolniczą, albo najemną pracą (nigdy pracą poddańczą: poddany czynszownik sam się utrzymuje — potrzebuje więc wydzielonego sobie kawałka gruntu; pracuje z większą pilnością, nie potrzebuje dozoru — czegoby nie było, gdyby nie miał swej własności). Zaś praca najemna miała te same cechy, co niewolnicza (konieczność dozoru, brak pilności) i byłaby temsamem dla produkcji, co i niewolnicza, z różnicą prawnej strony, lecz właśnie ten brak prawnego przymusu pana nad niewolnikiem byłby dla niego tylko niewygodą — prawa więc do osoby robotnika pan nie miał żadnego interesu zrzekać się (a tylko to jedno byłoby różnicą między ówczesnem wielkiem gospodarstwem z pracą najemną

  1. W rolnictwie wytwórczość pracy niewolnika według Saserna — zoranie jednego arpent. ziemi (=28 arów) wymaga 4 dni pracy. Porównać z tem, co mówi de Cresuns z XIII wieku. Mała wytwórczość pracy osobnika w okresie niewolniczym — wywoływała także odpowiednie zachowanie się prawodawstwa, gdy w oikosach pańskich zaczęły powstawać małe fermy czynszownicze. W prawach ówczesnych odbija się nieufność, jaką ludzie mają jeszcze do tych małych gospodarstw, przyzwyczajeni do tego, że indywidualna praca nadwartości nie stwarza. Stąd obawa o szynsz — prawo wymaga, żeby wszystko, co czynszownik (kolon) posiada, było dla pana zastawem (Kodeks Justynjana — IV, 65. 5). Z drugiej strony — taż sama niewiara w wydajność gospodarstwa indywidualnego skłania prawodawców, żeby zalecali pewną względność dla czynszowników, że radzą właścicielom w razie nieurodzaju poprzestać na mniejszej opłacie (Plinjusz. X. 8), często wspominają o fermerach, niemogących uiszczać się z czynszu swego. Tak samo Columella radzi być względnym dla tych początkujących czynszowników: „niebądźcie zbyt srodzy, jeśli wam nie przynoszą swego czynszu na dzień oznaczony“. (Collumella. I. 7).