Strona:PL Edward Abramowski-Pisma T.2 321.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nom urzędniczym załatwianie najważniejszych spraw społecznych. W ten sposób dojść można wprawdzie do zrewolucjonizowania parlamentu, do przeprowadzania stopniowych reform państwowych w kierunku kolektywizmu, lecz nie do rewolucji ludowej.
Rewolucja ludowa wymaga tych właśnie cech moralnych i życiowych, które upaństwawianie zabija. Wymaga jak największej niezależności moralnej od państwa mas ludowych, jak najmniejszego solidaryzowania się z jego potęgą biurokratyczną i militarną, z jego interesami finansowemi i zagranicznemi. Wymaga łatwości organizowania się samorodnego, rzutkości w pomysłach i działaniach zbiorowych, energji indywidualnej, dobrowolnego wykonywania obowiązków w sprawach społecznych. Wymaga wreszcie tego fermentu stowarzyszeń, lig, związków, spółek wszelkiego rodzaju, w których mogłaby się wyrazić swobodnie cała różnorodność społecznych sił i potrzeb, cała potęga tłumionych dotychczas pierwiastków nowego życia. Z takiego tylko swobodnego fermentu, idącego od dołu, od jak najszerszych mas ludzkich, od głębin indywidualności różnych, wykształcić się może ten nowy świat przyszłej demokracji komunistycznej, którego żadne prawodawstwo, żaden parlamnt socjalistyczny, nie jest w stanie zgóry określić, ani przewidzieć. Zresztą rewolucja ludowa, w ścisłem znaczeniu tego słowa, musi być rewolucją, którą sam lud dokonywa, nie zaś jego przewódcy, przedstawiciele parlamentarni lub urzędnicy nowych instytucyj państwowych; musi ona zatem odbywać się poza obrębem państwa, być tem ciągłem, żywiołowem przeobrażeniem stosunków społecznych, które uprzedza wszelkie prawodawstwa i wszelkie reformy biurokratyczne i które samo dyktuje, czem ma być państwo i jaką ma być rola jego w nadchodzącym przełomie.
Z tych to powodów dzisiejszy socjalizm rewolucyjno-państwowy musi zginąć. Nie uratuje go ani etykietalna frazeologia kongresów, ani scholastyczne rozgraniczanie pomiędzy dozwolonym i niedozwolonym udziałem w państwie burżuazyjnem, ani wyklinanie tych, którzy używają języka zgodnego z duchem polityki prowadzonej. Musi zginąć, jak ginie każde kłamstwo, każda rozterka pomiędzy frazesem i czynem, pomię-