Strona:PL Edward Abramowski-Pisma T.2 098.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dła genjuszu ludzkiego, otworzy przed człowiekiem wstęp wolny do bogactwa życia duchowego. Społeczeństwo, z tej strony widziane, staje się więc jakgdyby przyrodniczem środowiskiem utrzymującem życie jednostki. Odpowiada to ewolucji psychicznej człowieka, która polega na tem, że cała masa czynności życiowych procesów psychicznych, przechodzi w nieświadomą sferę, uwalniając umysł dla zdobywania wyższych sfer działalności.
Ze strony subjektywnej rozpatrywany, to jest, w tym wyrazie jaki przybiera w świadomości ludzkiej, kolektywizm — znaczy zgodność moich interesów życiowych z interesami innych, uwarukowanie mego dobrobytu i rozwoju — dobrobytem i rozwojem moich współobywateli; znaczy więc — zniesienie egoizmu jako przeciwstawienia moich potrzeb do potrzeb innych ludzi, i altruizmu — jako przeciwstawienia cudzych potrzeb do moich; natomiast zaś, powstanie nowej syntezy obu tych uczuć, w której oba tracą swój właściwy charakter przez zniesienie ich przeciwstawieństwa, syntezy braterstwa społecznego, nowej miłości, akt której nie wymagałby ani poświęcenia siebie dla kogoś, przymusu i zgwałcenia osobistych uczuć, ani też poświęcenia czyjegoś dobra dla siebie, byłby zatem wolny od straży wszelkich obowiązków formalnych, jako akt czystej dobroci.[1]

Można więc uważać, że wspólna własność, czyli negacja dzisiejszego ustroju, zlanie jednostki ze społeczeństwem w całej sferze życia zewnętrznego, będąca ekonomicznym celem socjalizmu, jest zarazem jego rewolucyjnym środkiem do zupełnego wyzwolenia człowieka. Wszelkie bowiem

  1. Podobną myśl spotykam u Krapotkina, wyrażoną w prześlicznym obrazie psychologicznym: „Oto dziecko, które się topi, i czterech ludzi na brzegu widzą je, jak się boryka z falami. Jeden z nich nie rusza się nawet; jest to zwolennik hasła burżuazji kupieckiej „każdy dla siebie“; jest to bydlę, nie mówmy o nim. Drugi zastanawia się w taki sposób: „jeżeli ja uratuję dziecko, zrobię dobry uczynek i Stwórca mię wynagrodzi, podwajając liczbę mych sług i moją trzodę“. I rzuca się do wody. Czy jest to człowiek moralny? Oczywista że nie! Jest to dobry kalkulator i nic więcej. Trzeci — wyznawca utylitaryzmu — zastanawia się tak (a przynajmniej filozofowie utylitarni wkładają mu do głowy takie rozumowanie): „przyjemności mogą być podzielone na dwie kategorje — niższe i wyższe. Uratować kogoś — jest przyjemnością wyższą, nieskończenie bardziej intensywną i trwałą niż wszystkie inne; zatem trzeba ratować dziecko“. Przypuszczając, że człowiek ro-