Strona:PL Edward Abramowski-Pisma T.1 136.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

prowadził, ograniczała się przeważnie do materjałów surowych dostarczanych przedsiębiorstwom metropolji, był to tylko wynik braku odpowiednich rynków miejscowych.
Nie dość tego; kapitał mając możność swobodnego rozwoju, miał także z czego czerpać swoje siły żywotne; olbrzymie grunty plantacyjne, kopalnie złota i srebra, cała masa dziewiczych bogactw natury — stały dla niego otworem.
Z drugiej strony, praca niewolnicza, dziś tak wstrętna dla burżuazji „humanitarnej“, stanowiła przewyborne narzędzie ciągnienia z robotników nadwartości. Niewolnictwo, którego zniesienie wymagało tyle krwi i deklamacyj filantropijnych, cieszyło się uznaniem ze strony tych samych „humanistów“, dopóki zawikłania produkcji towarowej i ciągle rosnący bezład rynkowy nie sprowadził perjodycznych przesileń. Dopiero wobec tych nowych warunków niewolnik, wymagający ciągłej hodowli, zaczął być ciężarem dla kapitalisty; dopiero wtenczas rozbudziły się w nim uczucia humanitarne i zamiłowanie do pracy wolnej, tak łatwo dającej się przystosować do zmiennej natury produkcji.
W początkowych jednak okresach życia kolonjalnego, wyciągano z niewolnictwa ogromne zapasy sił żywotnych, dopuszczając się strasznych nadużyć. Tresowanie całych zastępów łapaczy ludzkiego towaru, polowanie na nich z psami, gwałty, morderstwa, praca z kajdanami na nogach, wymaganie nadludzkich natężeń siły roboczej, wszystko to były środki powszechnie używane w produkcji nowego świata. W. Howitt, naoczny świadek tej gospodarki, wyraża się o niej w następujący sposób: „Barbarzyństwa i straszne okrucieństwa, dokonywane przez tak zw. chrześcijańskie szczepy we wszystkich częściach świata i ze wszystkiemi ludami, które one podbijały, nie mają nic równego sobie w dziejach świata, i żadnej innej rasy, chociażby najdzikszej, najnieokrzesańszej, w najwyższym stopniu niemiłosiernej i bezwstydnej“ (Colonisation and Chrystianity).
Taką była jutrzenka kapitału amerykańskiego, jego sielanka młodości; wyszedł on z niej „cały we krwi od stóp do głowy“, lecz zahartowany, silny, zdatny do potężnego rozwoju.
W miarę tego, jak ginęła tubylcza ludność barbarzyńska,