Strona:PL Edward Abramowski-Pisma T.1 042.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tyczny. W r. 1915 w styczniu przechodzi nader ciężkie zapalenie płuc. Zdawało się, że już wówczas nie przetrwa choroby tak ciężkiej. Od tego czasu z niewielkiemi przerwami wciąż choruje. Męczy się i znosi z niezwykłem stoicyzmem cierpienia, stany silnie gorączkowe, osłabienie i wyczerpanie.
Podczas choroby nigdy mimo to nie przerywał zajęć. Założony zeszytami wciąż pisał, notował, dokonywał obserwacyj. Prace jego, pomieszczone w wydawnictwie pracowni psychologji doświadczalnej, w ten sposób były pisane. Również „Metafizyka“ głównie jest opracowywana w łóżku. Uważnie bada i analizuje własne stany. Z tych czasów zostały notatki — coś jakby wycinki z nienapisanego pamiętnika: Obserwacje nad sobą samym, nad zgorączkowanym, zmęczonym i skołatanym swym mózgiem. Notatki te, mają wielką obrazowość, wielką bezpośredniość, są najlepszą tych czasów autobiografją.
Po utworzeniu uniwersytetu warszawskiego w r. 1915 powołany zostaje Abramowski na katedrę psychologji i w tej roli prowadzi przez 2 lata wykłady i pracownię. Oprócz psychologji wykłada „O badaniu typów indywidualnych“. Wykłady jego pociągają liczne audytorjum swoją oryginalnością i nowością. Abramowski nie był dobrym pedagogiem w wulgarnym pojęciu. Nie był dość systematyczny w wykładach, nie zawsze dawał obraz poglądów, panujących w nauce o danym przedmiocie — słowem nie używał całego tego aparatu naukowego, z którego pomocą wprowadza się studenta w krąg zagadnień bieżących danej nauki. Pochłonięty swemi ideami i myślami o nich tylko mówił, zapominając często o przygotowaniu słuchaczy. — Mimo to wykłady jego posiadały niezwykły czar i urok. Wszystko w nich było nieznane i nowe, rewelacyjne, bo najbardziej banalne i znane teorje, oświetlane przez niego, nabierały nowych kształtów. Abramowski do wykładów swoich starannie i pracowicie się przygotowywał — kreślił plan, formułował sobie najważniejsze myśli, ale mimo to, zazwyczaj improwizował. Kto widział Abramowskiego na katedrze nie zapomni nigdy jego wyniosłego czoła, niepospolitego bladego oblicza, zmęczonej twarzy, pijącego czarną kawę, wykładającego z początku z trudem, zająkliwie, powtarzającego się, a gdy stopniowo zaczynał się zapalać, rozgrzewać, fascynował łatwością i płynnością wymowy, doborem argumentów, niezwykłych ujęć, olśniewał wiedzą i strukturą myśli, powiązaniem ich dziwnym w nieskończenie wielki systemat. Widać było natężoną pracę umysłu i woli nad słabą kompleksją cielesną. Przykuwał wtedy wszystkich, porywał i pociągał za sobą. Abramowski miał niezwykły dar uczenia ludzi pracować, zapładniania ich myśli. To też zły ten pedagog był najlepszym nauczycielem, był żywym przykładem twórczej pracy. Sam wciąż żyjący „agnozję twórczą“, umiał stany swoje uczuciowe przekazywać innym. To też w krótkiej swej karjerze uniwersyteckiej zdołał Abramowski stworzyć atmosferę badawczo-naukową, i gdyby dłuższą była ta działalność niewątpliwie powstaćby mogła z niej cała szkoła.