Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom I 191.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

go zniknięcia w rozkłębach piany, którą szereg jego wysiłków utworzył, ma się rozumieć, w płynie, już z przyrodzenia łatwo pienistym.
Wszakże marynarz-olbrzym nie pogodził się z widokiem porażki swego druha. Cisnąwszy króla Dżumca na złamanie karku do rozwartych drzwi piwnicznych, waleczny Udziec zatrzasnął gwałtownie drzwi nad nim, klnąc na przydatek, i rzucił się w sam środek sali. Tam — zrywając szkielet, zawieszony ponad stołem, pociągnął go ku sobie z taką siłą i z tak dobrym skutkiem, że zdołał w tej samej chwili, gdy zgasły na sali ostatnie promienie światła, zmiażdżyć łeb kusemu podagrykowi. Poskoczywszy ku nieszczęsnej beczce, pełnej październikowego ale'u i Tarpaulin'a, wywrócił ją w oka mgnieniu tak, iż się potoczyła. Zionął stąd potop likieru tak wściekły — tak rozhukany — tak wszechogarniający, że zalał salę od ściany do ściany, — wywrócił stół wraz z całą zawartością, — kobyłki z pod trumien zwalił — jedną na drugą, — wazę ponczu pogrążył w kominku, a damy — w spazmach. Stosy sprzętów pogrzebowych poszły w rozsypkę. Kielichy, dzbany i bu-