Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom I 178.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

młódka, która się zdawała przewodniczyć zebraniu.
Ta zwiewna, drobna istota — drżeniem przesmuklonych palców, sińcami warg, i przejrzystym, gorączkowym wypiekiem, piętnującym jej ołowianą skądinąd cerę, zdradzała widoczne oznaki rozszalałych suchot. A jednak znamię dostojnego wykwintu jaśniało w całej jej postaci. Z wdziękiem i zgoła niewymuszenie nosiła na sobie obszerny i nadobny całun z nawskroś wytwornego, Indyjskiego samodziału. Warkocze falą kędziorów spływały jej na karczek. Słodki uśmiech igrał na jej ustach, lecz nos bezgranicznie wydłużony, cieniuchny, wężowo skrętny, gibki i opryszczony zwisał o wiele poniżej dolnej wargi. I ów ryjek, mimo powabu, z jakim go przemiejscowiała od czasu do czasu i usuwała językiem już to na prawo, już to na lewo, — nadawał jej twarzy wyraz wcale nie dwuznaczny.
Po drugiej stronie — po lewicy jejmości, dotkniętej wodną puchliną, siedział kusy staruch — obrzmialec, astmatyk i podagryk w jednej osobie. Policzki jego wylegiwały się na ramionach, jak dwa wielgaśne bakłaki wina z Oporto. Z dłońmi skrzy-