Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom I 155.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

górskiego wierzchołka, od strony wschodu zjawił się przedmiot dziwacznego pozoru. Nie dziw, że taki wypadek powszechną ściągnął uwagę i każdy leciwy a tyci jegomość, siedząc w fotelu ze skórzanem obiciem i słupiejąc od przerażenia, jedno z dwojga oczu skierował ku zjawisku, drugiemu zaś z tych-że dwojga dochował nieustannego tkwienia na zegarze dzwonnicy.
Było trzy minuty do dwunastej, gdy postrzeżono, iż osobliwy a wspomniany przedmiot był zgoła tycim młodzieńcem, cudacznie upostaciowanym. Schodził ze wzgórza z tak błyskawiczną szybkością, że wkrótce każdy obywatel mógł się w nim łacno rozejrzeć. Nigdy Vondervotteimittiss nie miał sposobności oglądania tak wytwornej i tak tyciuteńkiej osoby. Miał-ci liczko czarne, jak tabaka, — nos długi i zakrzywiony, — ślepie, jako ziarnka grochu, — gębę olbrzymią i olśniewający szereg zębów, które się zdawał ukazywać zazdrośnie w śmiechu od ucha do ucha. Dorzucając do tego baki i wąsy, wyczerpiemy, zda się, wszystko, co postać ona godnego miała uwagi.
Głowę miał obnażoną, a czuprynę starannie zaplecioną w loki. Na ubiór jego