Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom I 121.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ry wytworzy półksiężyc, przecinając moje ubranie, — o osobliwem i przenikliwem wrażeniu, które wywrze na nerwach tarcie tkaniny. Rozmyślałem o tych błahostkach dopóty, dopóki nie doszedłem w tym kierunku do punktu zupełnego zdrętwienia.
Spuszczał się niżej — i jeszcze niżej — i nieustannie niżej. Z zapamiętałą rozkoszą jąłem porównywać szybkość jego opadania z szybkością ruchów poprzecznych.
W prawo — w lewo — a potem w dal, w dal, — a potem, skomląc, jak duch pokutujący, powracał ku memu sercu zaczajonym krokiem tygrysa! Śmiałem się i wyłem naprzemian w miarę zwyciętswa[1] tej lub innej myśli.
Co raz niżej — nieodmiennie, bezlitośnie niżej! Drgał na odległość trzech piędzi od mej piersi! Zrobiłem gwałtowny, szaleńczy wysiłek, aby wyzwolić lewe ramię. Było wolne na przestrzeni pomiędzy łokciem a dłonią. Mogłem przenosić dłoń od stojącego u boku półmiska do ust, z wielkim wysiłkiem — i nic ponadto. Gdybym mógł zerwać więzy powyżej łokcia, pochwyciłbym wahadło i spróbowałbym je zatrzymać. Z takim samym zresztą

  1. Przypis własny Wikiźródeł błąd w druku — zwycięstwa