Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom I 091.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

po przez chwiejny las nenufarowy i wzywałem hipopotamów, które swój pobyt mają w otchłaniach bagniska. I posłyszały hipopotamy mój zew i w towarzystwie behemotów przywlekły się aż do podnóża opoki i rozgłośnie a przeraźliwie zawyły na księżyc. Caiłem[1] się wciąż w mej kryjówce i nie traciłem z oczu ruchów człowieka. I zadrżał człowiek wobec samotności, — noc się tymczasem zbliżała, a on trwał nadal, siedząc na skale.
Wówczas rzuciłem na żywioły klątwę wrzawy, — i wnet burza potworna uzbierała się w niebiosach, kędy przed chwilą nie było cienia powiewu. I zsiniały niebiosy pod przemocą burzy, — deszcz smagał skronie człowieka, — i fale rzeczne wystąpiły z brzegów, — i pianą trysnęła rzeka zraniona, — i nenufary wezbrały wrzaskiem w swych barłogach, — i grom uderzył, — i spadła błyskawica, — i zachwiała się w posadach opoka. A jam się wciąż czaił w mej kryjówce, ażeby podglądać ruchy człowieka. I zadrżał człowiek wobec samotności, — noc się tymczasem zbliżała, a on trwał nadal, siedząc na skale.
Wówczas uniosłem się gniewem i pora-

  1. Przypis własny Wikiźródeł błąd w druku — Czaiłem