Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 245.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w treść mego życia duchowego. Po całych dniach miałem je w oku. Oglądałem je na wszelkie sposoby. Badałem ich swoistość. Wypatrywałem ich szczególne oznaki. Rozmyślałem o ich kształcie. Zastanawiałem się nad zmiennością ich natury. Drżałem w chwili, gdy w wyobraźni przypisywałem im wrażliwość i uczuciowość, a nawet zdolność odzwierciadlania stanów ducha bez pomocy ust. Bardzo trafnie powiedział ktoś o pannie Sallé, że każdy jej krok był wzruszeniem, w stosunku zaś do Berenice byłem głębiej jeszcze przeświadczony, że każdy jej ząb był zagadką. Zagadką! — Oto myśl niedorzeczna, która mnie zgubiła! Zagadką! — Oto więc przyczyna, dla której tak obłędnie pożądałem tych zębów! Czułem, że jedynie posiadanie ich może mi przywrócić spokój i rozum.
I tak zadumanego dosięgnął mnie wieczór, — i cienie przyszły, utrwaliły się i odeszły, — i nastał dzień nowy, — i mgły następnej nocy spiętrzyły się wokół mnie, — a ja wcąż[1] trwałem nieruchomy w tej komnacie samotnej, — wciąż w postawie siedzącej, wciąż pogrążony w zadumie, — i wciąż widmo zębów dzierżyło

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – wciąż.