Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 235.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

usilniejszym i najmozolniejszym rozmyślaniom, — ona bez troski szła przez życie, nie myśląc o cieniach, tkwiących na drodze, i o niemym odlocie kruczo oskrzydlonych godzin.
Berenice! Wymawiam jej imię — Berenice! — ze zmurszałych ruin mej pamięci, na skinienie tego dźwięku, wynika tysiąc burzliwych wspomnień!
Ach, postać jej żywcem stoi mi w oczach, jak w pierwszych dniach naszych uniesień i naszego wesela! O, wspaniałe a jednak fantastyczne piękno! O, sylfida z gajów Arnheimskich! O, najada w pośród kaskad! A potem — a potem wszystko staje się tajemnicą i zgrozą, powieścią, która się nie chce wypowieścić. Choroba, — choroba złowieszcza dopadła jej ciała, jak samum, i nawet wówczas, gdy ją oglądałem, duch przemian snuł się po niej i opanowywał ją, przenikając na wskroś jej duszę, jej nawyknienia, jej charakter i zakłócając w sposób najniepochwytniejszy i najstraszliwszy nawet tożsamość jej istoty! Niestety, oprawca przyszedł i odszedł, lecz ofiara, lecz istotna Berenice, — kędyż się podziała? Tej, która trwała, nie