Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 228.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wydzierające się jednocześnie z krtani męczonych skazańców i z gardzieli demonów, zdjętych weselem potępienia!
Byłaby szaleństwem próba wysłowienia tego, co się działo we mnie. Uczułem, że tracę zmysły i chwiejnym krokiem dobrnąłem do przeciwległego muru.
Przez mgnienie urzędnicy, stojąc na schodach, trwali nieruchomi, drętwi od przerażenia. W chwilę potem tuzin rąk mocnych wściekłym rzutem dopadł do muru. Mur runął, jako jeden strzęp. Ciało, już sporo napoczęte rozkładem i poplamione skrzepłą krwią, stało sztywnie przed oczyma widzów. Na jego głowie z krwawą, na oścież rozwartą paszczą i z jedynem, skrzącem się ślepiem — gnieździło się wstrętne zwierzę, którego podstęp zniewolił mię do zbrodni, a którego głos zdradziecki wydał mię w ręce kata. Zamurowałem potwora w mogilnej wnęce!