Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 154.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łem się poruszać bez najmniejszego hałasu. Nie zauważył nawet przez jedno oka mgnienie, że go śledzono. Wchodził kolejno do wszystkich kramów, nic nie kupował, i nic nie mówił, jeno dotykał wszystkich przedmiotów wzrokiem tępym, obłędnym i pustym. Jego obecne zachowanie się zdziwiło mię nad wyraz i postanowiłem niezłomnie trwać przy nim dopóty, dopóki w jakikolwiek sposób nie zaspokoję swej ciekawości.
Godzina jedenasta wybiła na donośnie dzwoniącym zegarze i ludzie z wielkim pośpiechem jęli opróżniać rynek. Jakiś kramarz, zamykając okiennice, potrącił łokciem o starca i w tej-że chwili postrzegłem, że gwałtowny dreszcz wstrząsnął jego ciałem. Odskoczył w bok na ulicę, przez chwilę oglądał się z niepokojem wokół siebie i wreszcie z niewiarogodną szybkością przebiegł kilka pokrętnych i samotnych ulic, aż w końcu dotarliśmy znowu do wielkiej ulicy, skąd wyszliśmy uprzednio — do ulicy, przy której znajdowała się kawiarnia D. Wszakże ulica owa odmieniła swój pozór. Wciąż jeszcze jarzyła się od gazu, ale deszcz padał ulewny i jeno rzadkiego