Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 080.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oczy zamknięte, a ciało sztywne i zimne, jak marmur. Wszakże wygląd ogólny bez wątpienia nie był wyglądem — trupa.
Zbliżając się do Waldemara, zrobiłem coś w rodzaju pół-wysiłku, aby zniewolić jego prawą dłoń do stowarzyszenia się z moją w ruchach, które zlekka kreśliłem ponad nim. Dawniej, próbując tych doświadczeń z chorym, nie osiągałem nigdy całkowitego skutku i, doprawdy, nie miałem nadziei, że tym razem uda mi się lepiej, lecz ku memu wielkiemu zdziwieniu, dłoń jego powtarzała bardzo łagodnie, chociaż zlekka jeno kreśląc, wszystkie dłonią moją wskazane kierunki. Postanowiłem narazić go na kilka słów rozmowy.
— „Waldemarze — rzekłem — czy spisz?“
Nie odpowiedział, lecz zauważyłem dreszcz w jego wargach i byłem zmuszony powtórzyć moje pytanie po dwakroć i po trzykroć. Za trzecim razem nieznaczne drżenie poruszyło jego ciałem, powieki uniosły się same przez się, jakgdyby po to tylko, aby odsłonić białe pasmo ocznej gałki, — wargi poruszyły się leniwie