Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 041.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dność moją szlachecką poniżyłem aż do stopnia pilnego wtajemniczania się w najnikczemniejsze fortele zawodowych karciarzy i że wreszcie, jako adept tej wiedzy haniebnej — zażyłem mych umiejętności w celu poszerzenia i poza tem olbrzymich dochodów na karb najsłabszych umysłowo kolegów. A wszakże tak było! Sama właśnie potworność tych na wszelką cześć i godność zamachów była widocznie głównym, jeśli nie jedynym powodem mej bezkarności. Bo i któż z pośród najrozpustniejszych moich towarzyszy nie zaprzeczyłby raczej najoczywistszemu świadectwu własnych zmysłów, aniżeli podejrzywałby o podobne czyny wesołego, szczerego, wspaniałomyślnego Williama Wilsona — najszlachetniejszego i najhojniejszego kolegę w Oksfordzie, — którego szaleństwa, zdaniem jego własnych pasożytów, były jego szaleństwami młodości i pozbawionej wędzideł wyobraźni, — którego błędy były jeno nieporównanym wybrykiem, — a najczarniejsze występki — beztroską i wspaniałą buńczucznością?
Tym wesołym trybem spędziłem już dwa lata, gdy nagle wstąpił do wszechnicy pewien młodzieniec z niedojrzałej szla-