Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 039.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wzruszył tak gwałtownie. Przyczyną była — powaga, uroczystość przestrogi zawartej w tem zdaniu szczególnem, uciszonem i podobnem do syku, — a przedewszystkiem — charakter, ton, barwa tych kilku zgłosek - prostych, poufnych, a jednak tajemniczo wyszeptanych, które, wraz z tysiącem nagromadzonych z przeszłości wspomnień, wstrząsnęły mą duszą, jak dotyk stosu Wolty. Zanim zdążyłem oprzytomnieć, młodzieniec — znikł z mych oczu.
Chociaż ten wypadek wywarł niewątpliwie bardzo żywe na mym nietrzeźwym umyśle wrażenie, wszakże wrażenie owo — tak żywe — wkrótce zamarło. I rzeczywiście przez kilka tygodni już to byłem oddany najpoważniejszym badaniom naukowym, już to trwałem w mglistej powłoce chorobliwych rozmyślań. Nie starałem się zatajać przed sobą tożsamości szczególnego osobnika, który tak natarczywie dręczył mnie swemi poradami. Lecz kim, lecz czem był ów Wilson? I skąd przybywał? I jakie miał zamiary? Na żadne z tych pytań nie mogłem dać wystarczającej odpowiedzi. Stwierdziłem jeno — w stosunku do jego osoby, — że nagła ka-