Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 033.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mię wrażenia, jak podkreślając trudność pozbycia się tej myśli, żem obecną mym oczom istotę znał już ongi — w epokach niezmiernie zamierzchłych — w przeszłości bezkreśnie nawet oddalonej. Wszakże przywidzenie owo pierzchło tak samo szybko, jak szybko powstało — i napomykam o niem jeno w tym celu, aby zaznaczyć dzień ostatniej rozmowy pomiędzy mną a mym osobliwym imiennikiem.
Stare i obszerne domostwo w swych niezliczonych skrzydłach zawierało kilka olbrzymich komnat, które łączyły się ze sobą i stanowiły sypialnie dla większości żaków. Ponadto, jak to musowo zdarza się w budynku, tak nieszczęśliwie pomyślanym, istniała cała ciżba kątów i zakątków — wyniki skrawków i narożnych obrównań budowy. Oszczędnościowa wynalazczość doktora Bransby'ego przedzierzgnęła je hurtem w sypialnie. Ponieważ jednak były to zaledwo szczupłe cele, mogły tedy dać pobyt jednej tylko osobie. Jeden z tych małych pokojów zajmował Wilson.
Pewnej nocy, na schyłku piątego roku żakostwa, i bezpośrednio po wspomnianej kłótni, korzystając ze snu, który wszyst-