Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/633

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To samo dzieje się z owemi zapowiadanemi rewolucjami i przewrotami politycznemi. Ziemia — powiadają — przejdzie w inne ręce, zbiory z pól zamorskich krajów zniszczą nasze zboże, na polach naszych pozostaną ciernie jeno i chwasty. Ale potem? Czy można zepsuć trwale ziemię? Będzie ona w każdym razie czyjąś własnością, zawsze będzie należała do człowieka, który będzie jednakowoż musiał ją uprawiać, żeby nie zdechnąć z głodu. Jeżeli nawet przez lata całe porastała chwastem, odpocznie dzięki temu i odzyska młodość i płodność. Ziemia nie bierze udziału w naszych sporach rozbestwionych owadów. Wielka ta pracownica, wiecznie oddana swojej działalności, zajmuje się nami niewięcej aniżeli mrówkami.
Istnieje nadto ból, krew, łzy, wszelkie cierpienia, wszystko, co oburza do głębi i budzi uczucie buntu, zabita Franusia, tryumfujące łotry, zabity Fouan, krwawa i cuchnąca zgnilizna wsi, hańbiąca i jak robactwo tocząca ziemię. A zresztą, kto wie? Podobnie jak zamróz ścinający żniwo, jak siekący je grad, jak piorun, który je poraża, są może potrzebne dla niw, tak samo potrzeba może krwi i łez, aby świat mógł posuwać się naprzód. Jaką mają wagę nasze osobiste klęski w wielkiej mechanice gwiazd i słońca? Bóg i przyroda niewiele sobie z nas robią! Zdobywamy nasz chleb staczaniem codzienej straszliwej walki. Ziemia jedynie pozostaje nieśmiertelna, macierz, z której łona wszyscy wychodzimy i do której powracamy, ta ziemia, którą kocha się aż do zbrodni, ziemia, która wiecznie odradza się, tworząc nowe nieustannie życie w imię nieznanych jakichś swoich celów, za cenę bodaj naszych podłości i naszej nędzy.
Niewyraźne, mętne te, źle sformułowane myśli i rojenia snuły się długo w mózgu Jana. Nagle jednak zabrzmiała w oddali pobudka straży ogniowej z Bazoches-le-Doyen, przybywającej wytężonym kłusem, zbyt późno, niestety. Na apel ten Jan ocknął się,