Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/452

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stępowe, którym zawdzięczał przelanie na niego względów administracji, cofniętych przez nią dawnemu kandydatowi; potem dopiero przyobiecywać zaczął przeprowadzenie szos, kolei żelaznych, kanałów... tak! kanału poprzez Beaucję, aby nasycić wreszcie pragnienie, wysuszające ją od wieków. Wieśniacy otwierali szeroko gęby, oszołomieni. O czem on mówi? o wodzie na polach!... Teraz!... Mówca ciągnął dalej, i zakończył, grożąc represjami władz i zemstą żywiołów tym, którzy będą głosowali odmiennie. Wszyscy spojrzeli po sobie. Oto człowiek, który umiał ich poruszyć i z którym lepiej nie zadzierać!
— Tak, tak, bezwątpienia — przytakiwał przy każdem zdaniu Macqueron, nieco zaniepokojony jednak bezwzględnością kandydata.
Bécu, pochwalał żonierskie przemówienie energicznem kiwaniem głową; stary Fouan zdawał się mówić wytrzeszczonemi swojemi oczami, że to dopiero jest prawdziwy człowiek; nawet Lequeu, taki zawsze nieporuszony i obojętny, sponsowiał niewiadomo wszakże, czy z zadowolenia czy z wściekłości. Jedynie tylko dwaj kajdaniarze, Hjacynt i przyjaciel jego, Armata, wyraźnie szydzili, tak dalece wszakże czuli się wyższymi, że podkpiwali tylko w milczeniu i wzruszali drwiąco ramionami.
Wnet po skończonem przemówieniu skierował się pan Rochefontaine ku drzwiom. Adjunkt żywo zaprotestował.
— Jakto? Nie uczyni pan nam zaszczytu wypicia szklaneczki wina?
— Nie, dziękuję... I tak jestem spóźniony... Czekają na mnie w Magnolles, w Bazoches, w dwudziestu jeszcze miejscach... Żegnam panów.
Berta nie odprowadziła go nawet. Powróciwszy do sklepu galanteryjnego, odezwała się do Franusi:
— Ordynus! Gdyby to odemnie zależało, na pewno wybrałabym dawnego kandydata...