Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/372

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dobrze, co o tem mówiono w Rognes: oczywiście, że Delhomme‘owie mogą sobie pozwolić na żywienie starego ojca, gdy tymczasem Kozłowie!... Ba, sami nie mają dosyta. — Dlatego też w pierwszych czasach przynaglał starego do jadła, byleby utył i tem pokazał wszystkim, że w domu Kozłów nie zdycha się z głodu, do djabła! A zresztą, szło mu o ową rentę stu pięćdziesięciu franków, która pochodziła ze sprzedaży domu i którą ojciec pozostawi napewno temu z dzieci, gdzie znajdzie przytułek i opiekę. Także, Delhomme z chwilą, kiedy przestanie utrzymywać starego, zacznie napewno znów wypłacać mu swoją część renty, dwieście franków rocznie, jak też rzeczywiście się stało. Kozioł liczył na te dwieście franków. Dobrze sobie to wszystko wykalkulował. Nie dokładając ani grosza z własnej kieszeni, zyska opinję dobrego syna, a, w dodatku, widoki otrzymania nagrody w przyszłości. Nie mówiąc już o tkwiącej stale w jego mózgu myśli o uciułanym grubszym groszu, o jaki zawsze posądzał ojca, mimo że nigdy nie miał możności przekonania się o tem z całą pewnością.
Dla Fouana były to prawdziwe miodowe miesiące. Fetowano go, prezentowano sąsiadom. — I cóż? dobrze ojciec wygląda? Przytył? Prawda? Nie ma miny człowieka głodzonego, co?... Dzieci, mała Laura i Juliś, drepcąc wciąż za dziadkiem, zabawiały go, mile łechcąc go po sercu. Najbardziej wszakże uszczęśliwiała go możność dogadzania starczym swoim nawykom, nieliczenia się z porządkiem i czystością, na które nie zwracano tutaj tak drobiazgowej uwagi jak u Delhomme‘ów. Liza, mimo że była dobrą gospodynią, nie dochodziła do takiego wyrafinowania i do takiej drażliwości jak Fanny, mógł też, bez krępowania się, pluć na podłogę, wychodzić i wracać kiedy mu się podobało, jeść co chwilę zwyczajem chłopa, który nie może przejść obok chleba, żeby nie odkrajać sobie kromki, bez względu na porę dnia. Trzy miesiące upłynęły w ten sposób, przyszedł grudzień,