Strona:PL E Zola Ziemia.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Aha, przemówiłeś, braciszku?... Musisz być naczczo, kiedy się tak żołądkujesz?
— Mówię, że jesteś świnia i że skończysz na barłogu więziennym... To przez ciebie matka umarła, ze zmartwienia...
Pijak uderzył mocno łyżką i zaczął z zapałem mięszać nią w wazie, dusząc się ze śmiechu.
— Tak, tak, ulżyj sobie... Rozumie się, że przezemnie, jeżeli nie przez ciebie.
— Mówię, że dla takich darmozjadów, jak ty, nie powinien chleb wyrastać!... Żółć się we mnie przewraca, jak pomyślę, że tę ziemię, co ją z takim mozołem zdobyli dla nas nasi ojcowie, zaprzepaściłeś, rzuciłeś w obce ręce!... Coś zrobił z ziemią, bydlaku jeden?
Starszy brat ożywił się nagle. Poncz dogasał mu w wazie, on jednak rozwalił się na krześle, rozstawił szeroko nogi i, widząc, że wszyscy pijący umilkli, czekając z zaciekawieniem, co powie, huknął z całej siły:
— Ziemia?! Dużo ona dba o ciebie, ta twoja ziemia! Zaprzedałeś się jej w niewolę, idjoto, oddałeś jej całą krew twoją, całe twoje życie, a widzę, jak cię ona za to zbogaca!... A ja, co nią gardzę i siedzę z założonemi rękami i tyle tylko, że depcę ją mojemi butami, żyję, jak pan, i używam dowoli!... Widzisz, draniu, widzisz, kpie jeden!...
Obecni roześmieli się, a Kozioł, oszołomiony gwałtowną napaścią, wymamrotał niewyraźnie:
— Masz się czem przechwalać, wałkoniu! że siedzisz i nic nie robisz!
— Ziemia — też mi mecja! — piorunował dalej Hjacynt podniecony. — Zardzewiałeś widać na glanc, kiedy wierzysz jeszcze w te stare bajdury!... Cóż to takiego, ta twoja ziemia? Moja jest, i twoja, i niczyja... Była przecież ojcowa, a czy stary nie musiał rozkrajać jej, żeby nam ją oddać? A ty sam, nie będziesz musiał rozkawałkować jej dla twoich dzieci?... Więc cóż? Przechodzi ta twoja ziemia z rąk do rąk, przyby-