Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/349

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

– Może ludów zatracenie,        215
Może nam przyniesie w dłoni
Komet wichry i płomienie,
W których drży król — matka roni,
Działa, wozy, hufce, konie
Ogień pali, ziemia chłonie,        220
A nikt z mogił nie korzysta,
Jeno wszczynający ruch,
Wieczny rewolucjonista,
Pod męką ciał — leżący duch!

Duch, ogień, młodość        225
Orla i żywa
Ogniem porywa
I z ducha czerpie.
Nad nią na sierpie
Z blasków xiężyca        230
Boga Rodzica.
W zorzy czerwonej,
Na wywróconéj
Tęczy porannéj!
A pod nią mgła        235
Z ognia i szkła
W grze nieustannej
Bałwany wznosząca,
By znieść ją z miesiąca
Z gwiazdami złotemi        240
Postawić na ziemi,
Ogłosić królową

Piękność z płomieniem w sercu, z gwiazdami nad głową!

Wyszła, wyszła zza obłoku,
Ludom się pokaże,        245
I na żniwie i na toku
Ujrzą ją żniwiarze!
Cała w słońcach, cała w błyskach,
Z kwiatem złotym w dłoni;
Pastuszkowie przy ogniskach        250
Zaśpiewają o niéj!...