Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
KOSAKOWSKI

Słuchaj Judyto,        175
Zwiedź mię ty z tym karmelitą.

(na stronie.)

Ach łza jéj do pereł grochu
Podobna... zemstę już gasi...

JUDYTA.

Prorok wasz zamknięty w lochu.
A czy sa rycerze wasi        180
Blisko? Ja go wam wyzwolę.

KOSAKOWSKI.

Ty?

JUDYTA.

Przy waszym apostole
Ja córka i stróż.

KOSAKOWSKI.

Ty sama?

JUDYTA.

Nu, ja mu wolności brama
Ja mu róża od Saronu,        185
Chociaż bardzo bliska zgonu;
Ja konwalja mu pachnąca
I wolnościa i weselem...
Nu, ja stąd odlatujaca
Jak duch jaki, do miesiąca,        190
Z całym dawnym Izraelem:
Aż powrócę – bom duch wielki
A u Panny Zbawicielki
Na niebie oczekiwana.

KOSAKOWSKI.

W imie Ojca, Ducha, Pana!        195
Co ty gadasz?

JUDYTA.

Nu ja sama
Nie wiem... Miasto dziś podpalę,
Ogień włożę pod szpitale;