Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Boga! co mi ogniem pisze
Nowy rozkaz, nowe prawo!
Oblewa mnie swoją sławą!
Ogniami meczeństwa złoci!        820
Pan Bóg mój pełny dobroci!
Którego mię rany bolą
A wola jest moją wolą.
I ja, przez tych świateł krocie
Oświecony? miałbym córo        825
Nie przebaczać tu ślepocie?
Lecz we krwi umoczyć pióro?
Ja którego Bóg dziś słucha,
Wydać mam na twego ducha
Wyrok na wieki tracący? -        830
Owszem, węgiel gorejacy
Na bladych ci ustach kładę;
Zmazuję wszelką szkaradę,
Wszelkie jady co je ślinią;
Abyś była prorokinią        835
Przyszłą, między twoim ludem;
Nawrócenia żywym cudem,
Jedną z tych, co w kraju jecza,
Jedną z tych, co boleść dzielą,
Jedną z tych, co go weselą,        840
Jedna z tych, co w przyszłość wierzą;
Swiecącą przymierza tęczą,
Świecącą, aż pioruny uderza
I z chmur spedzą jak ostatnia pochodnie.
Bo wiedz córko — że wszystkie ci zbrodnie        845
Odpuszczone są na wieki wieków.

(obraca się do moskali.)

A teraz krzyża i ćwieków
A co macie czynić czyńcie prędzej.

(wyprowadzają go straże.)
JUDYTA.

On przebaczył - bo ja w nędzy
Bo on wie co ja cierpiała...        850
Puśćcie mnie do Jenerała,