Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T4.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bo mowię ci, przyjdą burze
I duchem twoim zatrzęsą;
Z drogi cię może zawrócą,
I trupem pod nogi mi rzucą
Jak garstką przeklętych kości.        30
Idź córko — i trwaj w miłości.

(Błogosławi klęczącą Judytę, która wstaje i w milczeniu odchodzi.)
STAROŚCIC.

Panie! Klemens Kosakowski
Po całém cię mieście szuka.

XIĄDZ MAREK

Nad tym człowiekiem gniew Boski.

STAROŚCIC.

Xięże lecz to śmiała sztuka!        35
Głowa zła, lecz serce złote.

XIĄDZ MAREK.

Otoż obaczysz jak zgniotę
Tę głowę, tę czaszkę całą.
Aby serce ocalalo.

STAROŚCIC.

Jak to?

XIĄDZ MAREK.

Z miasta go wygonię.        40

STAROŚCIC.

Lecz on ku miasta obronie
Potrzebny... wódz tego steku...

XIĄDZ MAREK (przerywając.)

Bóg tylko potrzebny, człowieku.

STAROŚCIC.

On ma partyzantów wielu...

XIĄDZ MAREK

Posłuchaj nnie przyjacielu.        45
Zaprawde że ludziom łatwo