Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/338

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie będę tu opisywał mnogości różnéj konwi, rosturchanów, czar złotych i srebrnych i kryształowych, i win różnych i miodów, i małmazyów, które się tam obficie znajdowały — a żem się i tak nadto długo nad opisaniem rzeczy tych zastanowił, to może dla tego, iż nieraz późniéj w pustyniach głód cierpiąc, wspomniało się na owe święcone z niejakim żalem i z chciwością nieprzystojną filozofowi.
Xiąże pan, który konceptom swoim nigdy nie ucinał ogona, przystąpiwszy z nożem do ogromnego sera holenderskiego, rozciął go na poły i zapytał: „A gdzie pan Drzymała?.... Panno Anno,“ dodał, obracając się do w. panny marszałkównéj, „myślałem, że twój więzień tu — chciałem uwolnić.“ — „Pan Drzymała jest w sérze,“ zawołał pan Dunin, „ale ja mu włożyłem kamień do sos kieszeni, co sprawia, że jest niewidzialny — więc teraz może już z otworzonego séra wyszedł i stoi pomiędzy nami, a my go nie widziemy.“ — Xiąże pan mrugnął na nas, a myśmy zrozumieli, o co rzecz idzie, ile, że pan Dunin pierwéj już szepnął niektórym na ucho, co mają czynić. Więc ci nawet, co najbliżéj stali pana Drzymały, udawali, że go nie widzą, pytając jedni drugich: „Gdzie jest wielmożny Drzymała? gdzie pan regent Drzymała? gdzie poważny pan szlachcic Drzymała, nasz wielki przyjaciel.“ — „Ja tu jestem!“ — odezwał się jak z beczki sam Drzymała — „a pannom wolne żarty.“ — „Panie!“ — odezwał się pan sierotka — „słyszemy twój głos — ale wacpana ani śladu — wyjm kamień z kieszeni, panie, bo strzelę na wiatr z fuzyi w stronę, gdzie słychać ciebie po zapachu