Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
AKT PIERWSZY.

SCENA PIERWSZA.
Pole nad Gopłem.
LECH, GWINONA, SYGOŃ, GRYF, wchodzą zbrojni.
LECH.

Zapalić ognie na pobojowisku,
I tu mi wzięte przyprowadzić jeńce.

(Wchodzą DERWID z harfą złotą w ręku, LELUM i POLELUM w łańcuchach).
SYGOŃ.

Z ręki mu złotéj harfy nie wydarto.
Jest to Wenedów król z dwoma synami.

LECH. (do Derwida).

Cóż myślisz starcze o ludach zachodnich?       5
Wczora ty byłeś panem téj krainy,
Dzisiaj do ciebie nie należy głowa,
Która rządziła wczoraj temi ludy.
Szaty na sobie teraz porozdzieraj,
Okup się starcze łzy brylantowemi,       10
Bo ci czekanem łeb roztrzaskam siwy. —

(do Lelum i Polelum).

Cóż to szczekacie jak psy łańcuchami?
Cóż to niedźwiedzie, uczcie się pokory!
Gdzie mój kat? — Ten mi człowiek plunął w oczy.
Że ja maleńki to on mną pogardza,       15
A wiem że mego miecza nie udźwignie.
Gwinono, patrzaj jaki to lud rosły.