Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lecą i świszczą drży grobla z piszczeli.
Patrzę przed siebie — O! święci anieli
Ogień piekielny przedemną, już piecze,
W ogień mię wieczny ten haniebnik wlecze;
Pędzi — chcę krzyczéć — wąs mi biały swędzi —       1165
Chcę krzyczéć — głos mi zastyga — on pędzi
I urąga się ze mnie winowajca:
Patrzę — O! Boże mój! — To syn mój zdrajca.
Już w płomieniste ubrany obłoki
Patrzy się na mnie, syn mój jednooki;       1170
Okropnie hańbą splamiony na twarzy;
Śmieje się głośno że mię w ogniu zwarzy,
Że resztę włosa, co miał kolor stali,
Na mojéj głowie pobielił i spali.
Śmieje się, leci w przeraźliwym pędzie.       1175
O! nie, krzyknąłem: zdrajco! tak nie będzie!
I wydobywszy złotego szkaplerza
Wiążę mu szyję, piorun krwi uderza,
Pali, wyrzuca ognistemi ziarny;
Wyszły wzrok biały na wierzch, język czarny,       1180
Z oczu się jedna wytoczyła śloza
Wielka i umarł. Wyskoczyłem z woza
Już rospalony jak gancarskie cegły;
A węże z sinym trupem w żar pobiegły.


Przepadaj zdrajco ty! ohydny gadzie!       1185
Owco ty w białym zarażona stadzie!
Ty coś mię zabił dwa razy ohydą!
Ty drżąca dotąd w mojém sercu dzido!
Przekleństwo moje jak piorun nie mignie,
Ale na ustach mi martwych zastygnie.       1190
A gdybyś w grobie twarz moję obaczył,
Zlękniesz się widząc żem ja nie przebaczył,
I śpię, i groźne otwarłem powieki,
W grobie gdzie tylu śpi cicho na wieki.
Lecz ja sen mogił na przekleństwach spędzę,       1195
Z duszy uczynię krwawą zemsty jędzę,
I biegnąc! biegnąc za tobą jak mara
Znajdę cię wężu, choć na piersiach cara.