Przejdź do zawartości

Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/044

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


A zbudziwszy się Anhelli, usiadł i zapytał co się z nim stało?
Odpowiedzieli mu rybacy: Panie! widzieliśmy duszę twoje i prosiemy cię bądź królem naszym! albowiem nie w takiéj jasności ubrani są królowie Chińscy, jak dusza która jest z twego ciała.
A nie widzieliśmy nic jaśniejszego na ziemi oprócz się słońca; i nic jaśniéj migającego oprócz gwiazd które są różowe i sine.
Skrzydeł takich nie mają łabędzie przelatujące w maju przez ziemię naszą. A nawet uczuliśmy woń; jakby woń tysiąca kwiatów i zapach konwalii.
Słysząc o tém Anhelii obrócił się do Szamana i rzekł: prawdaż to jest? a Szaman rzekł: prawda — opetanyś jest przez Anioła.
Cóż więc zapytał Anhelli uczyniła dusza moja będąc wolną? powiedz, bo nie pamiętam.
Odpowiedział mu Szaman: oto poszła po tym gościńcu złotym co jest na wodzie od xiężyca i uciekała w tamtą stronę jak człowiek co się spieszy.
A na te słowa spuścił głowę Anhelli i zamyśliwszy się zaczął płakać mówiąc: oto chciała powrócić do ojczyzny.




ROZDZIAŁ SZÓSTY.

Uspokoiwszy więc Szaman płacz w Anhellim opuścił rybaków i odszedł w pustynie.
A xiężyc jeszcze był wysoko gdy zaszli do chaty starego człowieka, który przywitał Szamana jak da-