Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T3.djvu/020

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I pokazawszy mi swe piersi krwawe
Potem spytali wręcz: — Wiele was było?
Zapomnij że jest długi wieków przedział. —
Gdyby spytali tak, — cóżbym powiedział?!


XV.

Na Termopilach, bez złotego pasa,        85
Bez czerwonego leży trup kontusza:
Ale jest nagi trup Leonidasa,
Jest w marmurowych kształtach piękna dusza:
I długo płakał lud takiéj ofiary,
Ognia wonnego, i rozbitéj czary.        90


XVI.

O! Polsko! póki ty duszę anielską
Będziesz więziła w czerepie rubasznym;
Póty kat będzie rąbał twoje cielsko,
Póty nie będzie twój miecz zemsty strasznym,
Póty mieć będziesz hyenę na sobie,        95
I grób — i oczy otworzone w grobie.


XVII.

Zrzuć do ostatka te płachty ohydne,
Tę — Dejaniry palącą koszulę:
A wstań jak wielkie posągi bezwstydne,
Naga — w styxowym wykąpana mule,        100
Nowa — nagością żelazną bezczelna —
Nie zawstydzona niczém — nieśmiertelna.


XVIII.

Niech ku północy z cichéj się mogiły
Podniesie naród i ludy przelęknie
Że taki wielki posąg — z jednéj bryły,        105
A tak hartowny że w gromach nie pęknie,
Ale z piorunów ma ręce i wieniec;
Gardzący śmiercią wzrok — życia rumieniec.


XIX.

Polsko! lecz ciebie błyskotkami łudzą;
Pawiem narodów byłaś i papugą;        110