Przejdź do zawartości

Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/367

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Była noc straszna i deszcz i pioruny.
Pioruny i deszcz i ciemno i burza,
Córka kazała wypędzić z podwórza
Mnie starą matkę na wichry i deszcze,
       255 W noc i w pioruny i w burzę i jeszcze
Głodną kazała — Niech jéj pan Bóg stwórca
Przebaczy! — Głodną wypędzić z podwórca.
Do lasu... Wiatr mię poniósł za łachmany,
Piorun wypalił oczy. O! różany
       260 Mój królu! złoty mój panie: litości!

KANCLERZ.

Pani ty milczysz? Takiéj nieprawości
Mszczą się okropnie nasze mądre prawa.

BALLADYNA.

Przecięż nie śmiercią.

KANCLERZ.

Lechitów ustawa
Smierć przepisuje na niewdzięczne dzieci.
       265 Niechaj cię xięga naszych praw oświeci,
Czytaj... i czytaj we własném sumnieniu.
A ty staruszko nazwij po imieniu
Wyrodną córkę, a kat ją ukarze,
Chociażby z pierwszym Grafem państwa w parze
       270 Los ją powiązał... Powiedz Grafa miano
I córki imie, a prawa dostaną
Przez mury zamku jéj serca i głowy.

WDOWA.

Co? śmierć na córkę?... Panie bądź mi zdrowy,
Żegnaj królowo, ja wracam do boru,
Będę żyć rosą...

KANCLERZ.

       275 Podług ustaw toru,
Kto zaniósł skargę odstąpić nie może.
Wyznaj...

WDOWA.

Nie! nie! nie!