Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nigdy krwi nie widziałam!... szat mi nie splamiła...
Stój Duglasie! Patrz paziu! patrz tam za mnie, w cieniu,
Czy tam kto stoi za mną?...

PAŹ.

Kto?...

MARJA.

Niéma tam króla?...

PAŹ.

To mara utworzona w twojém przywidzeniu...

MARJA.

       50 Słyszysz? powtarza: — jestem! jestem tu, przy tobie!
Jest przy mnie? tu w téj sali, jeszcze w takiéj porze?
Lękam się spojrzéć za mnie... powinien spać w grobie
A on jest teraz przy mnie, nie to być nie może!
Lecz jeszcze czas! O paziu! on żyje! król żyje!
       55 Śpiesz! zatrzymaj Botwela, śpiesz mój Paziu drogi!
O Paziu! ty zadrzałeś? z radości? czy z trwogi?
Śpiesz! śpiesz! ja nieszczęśliwa! on króla zabije...
Na miłość Boga śpiesz się...

PAŹ.

Botwel nie posłucha.

MARJA.

Prawda... Nieś mu odemnie, nieś ten pierścień złoty...
       60 Wszak jeszcze czas! czas jeszcze. Wszędy cichość głucha.
Nie, król umrzéć nie może, nie zniosę zgryzoty.

PAŹ.

Śpieszę...

Biegnie do drzwi, lecz nagle chwieje się i drży u proga.
MARJA.

O Boże! Boże! śpiesz mój paziu miły!
Czegoż czekasz?...

PAŹ.

Królowo moja! niémam siły.
Tak mi słabo...