Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T1.djvu/090

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
SCENA TRZECIA.
Świątynia pogańska w Nowogródzkim zamku.
ROGNEDA, przy ołtarzu sypie kadzidło.

Boże Piorunu! rzucam dla ciebie kadzidło!
Wonny się bursztyn pali.
Niechaj twoje mgliste skrzydło,
Białowiejskie puszcze wali;
       5 Zostaw tam lasy ogniem zapalone gromu.
Przybywaj! przybywaj Boże!
Wszystkie duchy do xiążąt przybywajcie domu,
Nim wasze ciemne twarze, jasne rozmgli zorze...
Już słyszę... Jako szumi wzdęta nawałnica,
       10 Kiedy sosny druzgota Boga wichru ramie;
Z takim szumem wir duchów, przy blasku xiężyca,
Płynie, topi się i łamie.
Matka królów was wita!
Oto dla was ofiary
       15 Rzucam w kadzielnic żary.
To dla bogini wiosny — ten kwiat co roskwita.
A to dla Boga zimy — ten kwiat co usycha,
A to dla Boga piekieł — brylant z krzyża mnicha.

Po chwili.

Rozwidniają się duchy w mrocznym kadzidł dymie,
       20 Bogi! syn mój do dawnéj znów powrócił wiary,
Na waszych zgliszczach setne zapali ofiary.
Mindowe — syn mój — z dumą powtarzam to imie!
Mindowe! czy słyszycie? powiedzcie mi Bogi
Czy on będzie szczęśliwy? czy długo los błogi
       25 Utrzyma go na tronie? czy przekleństwa moje,