Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego 01 (Gubrynowicz).djvu/049

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Patrzcie, jak długim rzędem za trumnami trumny
Wchodzą w posępne gmachy Westminsteru.        50


V.

O świat nowy hiszpańskie uderzyło wiosło,
Tam brat zaprzedawał brata...
Na lądzie nowego świata
Żałobne drzewo wyrosło,
Pod którem, schyleni w trudzie,        55
Marząc o szczęściu boleśnie,
Usypiali tłumem ludzie,
Tłumami konali we śnie

I śmiercią sen płacili — bo o lepszej doli
Pod tem się drzewem ludziom o wolności śniło.        60
Było to drzewo niewoli,
Rosło nad grobem — świat już był jedną mogiłą.

Ostatni więc człowiek skona,
Śmiercią z należnych władcom wypłaci się danin?
O nie! na głos Waszingtona        65
Zmartwychwstał Amerykanin
I zaprzysiężoną święcie
Wolność okrył wieńcem sławy.

A drzewo śmierci było masztem na okręcie
I zgon niosło na ludy saksońskie — i nawy.        70


VI.

Więc słońce już w wolności krajach nie zachodzi?
Wolności skrzydła całą osłoniły ziemię.
Godnem jest oczu Boga wolnych ludzi plemie,
On bohaterów nagrodzi.