Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I na rozstajnych dróg poprzeczne szlaki
I zaprosili pielgrzymie sierotki,
Kaleki, dziady chrome, nieboraki...
Ci więc łakomie jedzą w głodzie swoim
I popijają, jak przystało to im.

To zaś dopóty trwa, aż powieść druga
Na końcu onej uczty nie zaświeci,
Powieść, co uczy: że był pewny sługa,
Któremu w zarząd pan zostawił dzieci
I czeladź, w podróż sam jadąc daleką.
I było dobrze w domu od dnia do dnia,
Choć pan za siódmą gdzieś przestawał rzeką,
Aż nieobecność ta błysła, jak zbrodnia.
— I rzekł on sługa w duchu: «Pan nie wróci».
I przestał na czas wydawać czeladzi,
Ale wytoczył wszystko wino z kadzi
I pił, i czeladź bił. Tu, czas się króci...

Pan wraca — —

6.

...Dziejów mądre są ekwacje[1];
Na dnie ich leży Chrystusowe słowo,
Na szczycie On sam z niewidzialną głową,
Pośrodku czasów krążą konstelacje
I harmonjami swemi w epok kręgi
Niby tańczące wiążą się potęgi...
Co rzeczywistość, to świata skończenie,
Co nieużycie, to puste zwątpienie,
Co nadużycie, to niedokończenie...

7.

 — Dziś, teraz również koniec świata bliski.
Nie on ostatni koniec wszechkonieczny,
O którym żaden wyrosły z kołyski,
I żaden anioł nie wie, i Syn wieczny,
Jedno ogromny sam jeden Jehowa,
Lecz ten, o którym jest osobna mowa,
Że się z postaci czasów poznać daje,
Jak deszcz i burzy woń, lub jasne maje...
Bo świat już kończył się po wiele razy,
Przemazywając skończone obrazy
Tej albo onej znów rzeczywistości,
Co wciąż toż samo wyraża, wciąż prościej...

Któż ma to ciało, co przed lat dziesiątek?
A przecież każdy wita go znajomy
I mówi: «Tyś jest» — bo wieczny początek
Trwa w nim, choć wcale zmienion gmach widomy.
Taki to koniec świata w Europie,
Zdawałoby się, że jest niedaleki;
Każdy już naród stanął na okopie,
I kruchem szczudłem podparł się kaleki,
I patrzy sobie na żórawie loty,
Nadziei cichej pełen i tęsknoty.

8.

Synów ma wielu, wielu niewolnica.
Ale i Sarze błysła obietnica —
Izmael kona na puszczy z pragnienia.
Alić Pan źródło daje mu chłodzące —
Izaak miecz już czuje u ramienia,
Alić hamuje Pan ostrze błyszczące...[2]
............


b) DO HR. WŁADYSŁAWA ZAMOJSKIEGO[3].
«De même que ceux qui veulent dessiner un paysage, deseendent dans la plaine pour obtenir la structure et l’aspect des montagnes et des lieux élevés, et montent au contraire sur les hauteurs, lorsqu’ils ont à peindre les plaines: de même pour bien connaître le naturel des peuples, il est nécessaire d’être prince, et pour connaître également les princes, il faut étre peuple[4].
Niccolo Macchiavelli.

— Gdybym miał rylec ów Resurrecluris[5],
Niedopełniony dokreśliłbym tu rys,
Na tych tablicach waszych, w Kapitolu...
Skreśliłbym, mówię, jeźdźca w czystem polu,
Pochylonego z konia, w snopie blasku,
Płaszcz mającego z purpury sydońskiej[6]
I konsularne na nogach zawiązki,
I rzekłbym: «Owo droga do Damasku’»

Tak szlachcie całej, a z nią dziejom świata,
Stało się właśnie teraz, pod te lata...
Ciemność obiegła przywodźce pochodu.
Apokalipskie[7] spięły się rumaki,
A od narodu lecą do narodu
Spłoszone stadem legendy i znaki...

  1. ekwacja (łac.) — zrównanie, wyrównanie.
  2. Aluzje do podań biblijnych o Abrahamie; por. Genesis I. Mojżeszowe, R. XVI—XVII, XXII.
  3. Władysław Zamojski (1803—1868), jenerał wojsk polskich i polityk.
  4. Tak jak ci, którzy pragną rysować krajobraz, zstępują na równinę, aby uchwycić budowę i wygląd gór i miejsc wzniesionych, a wychodzą na wzniesienia, gdy mają malować równiny — tak samo, by dobrze poznać charakter narodów, trzeba być księciem, a by równie poznać książąt, trzeba być narodem.
  5. resurrecturis (łac.) = tym, którzy mają zmartwychwstać.
  6. Sydon, najstarsze miasto Fenicji, słynęło z wyrobu purpury.
  7. apokalipski, zwykle: apokaliptyczny (gr.), zgodny z opisem św. Jana w jego «Apokalipsie».