Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jakże możemy wejść, kiedy bramy i kraty są dla nas zamknięte?
— Dlaczegóżbyśmy, naprzykład, nie mieli zrobić w tym oto murze wyłomu, którymby i my i konie nasze dogodnie przejść mogły?
— Za murem nie widać nikogo i nikt też nas zatrzymywać nie będzie.
— Hurra! — wrzasnął Cauvignac, powiewając z radością kapeluszem. — Przebacz mi, Ferguzonie, ty jeden między nami jesteś człowiekiem z głową. Jak tylko, zrzuciwszy króla Francji z tronu, posadzę na nim księcia d‘Enghien, natychmiast obsadzę cię na miejscu Signora Mazarino Mazarini. A teraz, do roboty, przyjaciele, do roboty.
Przy tych słowach, Cauvignac zeskoczył z konia i przy pomocy swych towarzyszy, z których jeden został przy koniach, wziął się do rozwalania muru, już przez sam czas zniszczonego.
W mgnieniu oka, pięciu robotników, zrobiło wyłom od trzech do czterech stóp szeroki. Potem, wskoczywszy na konie, pod przewodnictwem Cauvignaca wjechali do parku.
— Teraz — odezwał się do nich tenże, zmierzając do miejsca, skąd dawał się słyszeć odgłos trąb — teraz bądźcie tylko grzeczni i uprzejmi, gdyż was zapraszam na wieczerzę do księcia d‘Enghien.