Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/410

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

opanowało wszystkich, przytomność wróciła nagle, jakby cudem i łzy płynąć przestały.
Potem nagle, nie troszcząc się czy siły jej odpowiedzą postanowieniu, zawołała:
— Niech mnie ubiorą.
Pompée, zakłopotany wyszedł, cofając się.
Niestety! twarz jej, dawniej różowa i zaokrąglona, powlokła bladość i chudość umierających; ręka jej, zawsze piękna i kształtna teraz była przezroczysta i biała, jak kość słoniowa; żyłki fioletowe przeglądały z poza przezroczystej skóry, oznaka wycieńczenia wskutek długich cierpień.
Suknie, które wczoraj prawie z niej zdjęto, bo dla niej te osiem dni i nocy były jedną nocą tylko, te suknie, które tak pięknie rysowały kibić jej wspaniałą, teraz w szerokich i długich fałdach po niej spływały.
Ubrano ją jak sobie życzyła, ale ubieranie to trwało długo, bo trzy razy ledwie nie zemdlała na rękach swych kobiet.
Kiedy już była ubraną, zbliżyła się do okna, ale nagle cofnęła się, jak gdyby widok nieba i miasta przerażał ją usiadła przy stole, kazała podać sobie pióro i atrament i napisała do księżnej, prosząc o łaskawe posłuchanie.
Wiadomość o tych niespodziewanych odwiedzinach Klary, sprawiła wielkie wrażenie na małym dworze księżnej; oficerowie, damy honorowe,d worzanie, napełnili gabinet pani de Condé, nie mogąc wierzyć zapowiedzianej wizycie bo dniem wprzódy wiadomo było, iż życie pani de Cambes było w niebezpieczeństwie.
Nagle oznajmiono przybycie wicehrabiny.
Na widok tej twarzy, żółtą bladością okrytej, jak marmur zimnej i nieporuszonej, której oczy, wpadłe i okolone ciemną pręgą, jedną tylko iskrą błyszczały, ostatnim odblaskiem łez przez nią wylanych, szmer boleści dał się słyszeć w salonie księżnej.
Klara zdawała się nie uważać na to bynajmniej.
Lenet, wzruszony głęboko, postąpił na spotkanie i podał jej rękę, ale ona nie podając mu swojej, oddała ukłon pełen godności pani de Condé i postąpiła ku niej, przechodząc całą długość sali krokiem pewnym, chociaż tak była bladą, że za każdym krokiem zdawało się, że upadnie.
Księżna, bardzo wzruszona i sama także blada, patrzy-