Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/407

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— O, nie mam sił czekać dłużej — zawołała z rozpaczą. — Do Bordeaux, do Bordeaux!
Nagle dał się słyszeć tętent koni, coraz się przybliżający.
— A! — krzyknęła — nakoniec oni! Bądź zdrowa, Finetto! Oddal się, ja muszę jechać sama. Lombard, weź ją na siodło i zostaw w karecie wszystko.
— Co pani chcesz uczynić? — zawołała przerażona pokojówka.
— Bądź zdrowa Finetto, bądź zdrowa!
— O, nie czyń tego, pani, oni cię zabiją!
— No i cóż stąd?... A po cóż, myślisz, ja chcę się tam udać?
— O, pani, Lombard, na pomoc! nie dozwólmy pani...
— Cicho, Finetto, mówię ci oddal się! Pamiętałam o tobie, bądź spokojną, nie chcę, aby ci się co złego przytrafiło. Bądź posłuszną, zbliżają się... Otóż oni!
W samej rzeczy jeździec na koniu, przybiega, za nim spieszy drugi, nieco w oddaleniu.
— Cauvignac!... — krzyknęła Nanona. — A cóż, czy się zgadzają?... Czekają na mnie?... Jedźmy!
Ale w miejsce odpowiedzi, Cauvignac zeskakuje z konia,
Ale w miejsce odpowiedzi, Cauvignac zeskakuje z konia, porywa Nanonę na ręce, składa ją w karecie, każe siadać obok niej Finecie i Lombardowi, zamyka drzwiczki i wskakuje na konia.
Nanona krzyczy i usiłuje uwolnić się od trzymających ją w karecie Finetty i Lombarda.
— Nie puszczajcie jej — rzekł Cauvignac — za nic w świecie nie puszczajcie jej, Barrabas, pilnuj drzwiczek z drugiej strony karety, a ty — obracając się ku woźnicy— pędź w najtęższym galopie; jeżeli zwolnisz, w łeb ci wypalę!
Te rozkazy tak gwałtowne, w przestrach wprawiły służących.
W samej rzeczy, w oddaleniu słyszeć się dawał coraz zbliżający się tętent koni.
Woźnica z głosu Cauvignaca domyśla, że jakieś wielkie niebezpieczeństwo im zagraża, gwałtownie więc porywa za lejce.
— Do Bordeaux! do Bordeaux — woła Nanona z głębi karety.