Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/385

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

była. A więc, jeżeli wszystko gotowe, możesz iść, książę.
Książę wahał się.
— Może potrzeba, abym i ja się tam znajdowała? — zapytała księżna, nie mogąc ukryć drżenia w głosie, pomimo całej mocy nad sobą.
— A to już jak się pani podoba.
— Zobaczymyż książę. Czy wiesz, że udzieliłam przebaczenia jednemu ze skazanych?
— Wiem pani.
— Co mówisz o tem?
— Mówię, że wszystko, co Wasza książęca mość czynisz, jest dobrem.
— Tak — rzekła znowu księżna — wolę postępować łagodnie. Będzie to zaszczytniej dla nas, okazać Epernonistom, że nie lękamy się użyć odwetu, że władzą odpieramy władze. Jej królewskiej mości, ufni w naszą siłę, oddajemy zło bez uniesienia, bez przesady.
— To postępowanie jest bardzo polityczne.
— Nieprawdaż, książę? — rzekła księżna, starając się odgadnąć z dźwięku głosu pana de la Rochefoucault, jego myśl istotną.
— Ale — mówił dalej książę — nie zmieniłaś pani tego zdania, że jeden z dwóch winien ponieść karę za śmierć Richona? Bo gdyby ta nie została pomszczoną, możnaby obudzić mniemanie, że Wasza książęca mość zbyt mało cenisz zacnych ludzi, poświęconych na jej usługi.
— O! niezawodnie jeden z dwóh zginie; daję na to moje książęce słowo! Bądź spokojny.
— Czy możnaby wiedzieć, któremu z dwóch Wasza książęca mość raczyłaś udzielić przebaczenie?
— Panu de Canolles.
— A!...
To „a“ było wyrzezone szzególnym sposobem.
— Miałżebyś książę coś przeciwko niemu? — zapytała księżna.
— Ja, pani? Czyż ja kiedy mam co „za“ lub „przeciw komu“? Ja dzielę ludzi na dwie kategorje: zawady i pomocy. Trzeba obalać jedne, a utrzymywać drugie, o tyle, o ile te nas utrzymują — oto moja poltyka a nawet powiem, że to prawie moje zasadym oralne.
— Czego on chce u djabła i do czego to może {{pp|dopro|wadzić}