Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/377

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

prokuratorowi królewskiemu, panu Lavie, list swój własnoręczny, następującej treści:
„Zastrzegam, by nic złego nic spotkało pana de Canolles, komendanta twierdzy, w usługach Jej Królewskiej Mości zostającego.
„Jeżeli ten oficer jest aresztowany, starać się uwolnić go, wszelkich do tego możliwych używać środków; uwieść dozorców, choćby to kosztować miało tysiąc talarów, miljon nawet; pewność zaś ich odebrania zaręczyć słowem księcia d‘Epernon lub hipoteką jednego z pałaców królewskich.
„Jeżeliby się przekupstwo nie udało, spróbować siły; nie trwożyć się niczem, gwałt, podpalenie, morderstwo, na wszystko pozwalam.

„Rysopis:

„Wzrost dobry, oko ciemne, nos zgarbiony; w wątpliwości zaś pytaj: „Czy jest bratem Nanony?“
„Pośpiech! ani minuty do stracenia".
Posłaniec w trzy godziny później stanął w Bordeaux i Lavie odebrał list już w kwadrans po zapadnięciu wyroku sądu wojennego; chcąc zadość uczynić woli księcia, pospieszył do więzienia, przywołał dozorcę i, ofiarowując mu dwadzieścia tysięcy liwrów, chciał skłonić do uwolnienia jednego z więźniów: dozorca odmówił.
Lavie obiecał trzydzieści tysięcy, i to go nie zmiękczyło, dopiero na przyrzeczenie czterdziestu tysięcy okazał gotowość spełnienia żądania prokuratora.
Wiadomo już nam, jakim sposobem przekształcono rozkaz księcia d‘Epernon, jak Cauvignac, unosząc się wspaniałomyślnością, na zapytanie dozorcy: który z więźniów jest bratem Nanony? przyznał się do pokrewieństwa, a tem samem pozyskał wolność z wielkiem swoje podziwieniem i, nie tracąc czasu, dosiadł rączego konia i, otoczony strażą, przybył do wsi Saint-Loubes, należącej do stronnictwa Epernonistów.
Tam znalazł posłańca z Libournu, którego książę d‘Epernon wysłał na własnym koniu, niezrównanej ceny na spotkanie zbiega.
— Jestże on wolny?... — spytał posłaniec oficera eskorty.
— Tak jest, przecież go odprowadzamy — odpowiedział zapytany.