Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/368

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

minione — pojmuję teraz dopiero, dlaczego Nanona raz w liście swoim nazwala mnie bratem. O, droga moja przyjaciółko!...
— O, tak, — doda! Cauvignac. — To jest szlachetna kobieta i dziś dopiero żałuję, żem nie słuchał jej przestróg; lecz któż temu winien? Gdyby można przeniknąć przyszłość, w cóżby się wówczas Boska obróciła potęga?
— Cóż się z nią stało? — zapytał Canolles.
— Kto wie! biedna kobieta! pewno teraz rozpacza nie nade mną, bo nie wie o mojem uwięzieniu, lecz nad twoim losem, baronie.
— Uspokój się — rzekł Canolles. — Lenet nie wyda, że jesteś bratem Nanony, pan de la Rochefoucault nie ma również powodu szkodzenia ci; a bordejczycy nic o tem wiedzieć nie będą.
— Jeśli o tem wiedzieć będą, to wierzaj mi pan, że się o czem innem dowiedzą. Dowiedzą się naprzykład, że to ja dałem pewien blankiet... i że tym sposobem... et, lecz lepiej, jeśli można, zapomnijmy o tem. Co to za szkoda, że nie przynoszą wina, bo w winie najlepiej topią się cierpienia wszelkie.
— No, no!!... — rzekł Canolles — miejmy odwagę.
— A cóż u djabła, pan mniemasz, że mi na niej zbywa? Obaczysz, jak będę wyglądał w ów dzień nieszczęśliwy, kiedy mnie na miejsce zaprowadzą. Jedna jest tylko rzecz, co mnie niepokoi, a to, że nie wiem, czy będziemy rozstrzelani, ścięci, czy też powieszeni.
— Powieszeni! — wykrzyknął Canolles. — Na Boga! przecież jesteśmy szlachcicami! Podobnej zniewagi nie ważą się nam wyrządzić.
Aja panu powiadam, że om gotowi jeszcze okazać jaką wątpliwość, co do mego genealogicznego drzewa... pomimo to...
— Co pan mówisz?
— Ciekaw jestem, którego z nas pierwej na plac wyprowadzą.
— Ależ, na Boga, mój przyjacielu, nie zaprzątaj sobie głowy podobnemi rzeczami. Owa śmierć, o której pan tak wiele rozprawiasz, jest jeszcze bardzo wątpliwą; przecież nikt nie sądzi, nie wydaje wyroku i nie wykonywa go w przeciągu jednej nocy.
— Słuchaj pan — odpowiedział Cauvignac — byłem