Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żna z każdej sposobności. Idź do swego narzeczonego, wicehrabino, zobacz się z nim, szczerze ci to radzę.
— A! — zawołała Klara — przerażasz mnie, panie.
— A przecież to nie jest wcale moim zamiarem; zresztą chciałażbyś, abymci radził nie widzieć się z nim?
— O, tak, przyznaję. Mówisz miw ięc, abym się z nim widziała, jest to moje jedyne, najgorętsze życzenie, o to wówczas poprosiłam Boga, kiedyś mnie zastał klęczącą. Ale nie jestże to niebezpieczeństwem?
— Czyliż jestso niepodobnego dla kobiety, która Saint-George zdobyła? — rzekł, uśmiechając się, Lenet.
— Niestety — powiedziała Klara — dwie godziny już nad tem myślę, jakby się dostać do fortecy i żadnego nie widzę sposobu.
— A jeżeli ja ci gopodam, czem mi to wynagrodzisz?
— Dam ci... oto wiesz co... podam ci rękę byś mnie poprowadził wtedy, gdy będę szła z nim do ołtarza.
— Dziękuję ci, moje dziecię — rzekł Lenet — dobrześ powiedziała, bo też, w samej rzeczy, kocham cię, jak twój własny ojciec. Jeszcez raz ci dziękuję!
— O! powiedz mi, jakiego użyjesz sposobu? — spytała Klara.
— Słuchaj, pani. Prosiłem księżnej, o udzielenie mi pozwolenia wejścia do fortecy, aby się widzieć z więźniami i uzyskałem je, bo gdyby można było ocalić kapitana Cauvignaca, chciałem przeciągnąć tego człowieka do naszego stronnictwa, lecz teraz owo pozwolenie na nic mi się nie przyda; ponieważ twoje prośby za panem Canolles, stały się przyczyną śmierci Cauvignaca.
Klara mimowolnie zadrżała.
— Weź więc pani ten papier — ciągnął dalej Lenet — jakwidzisz nie ma na nim zamieszczonego nazwiska.
Klara pochwyciła i przeczytała:
„Nadzorca więzienia, oddawcy niniejszego ułatwi widzenie się z jednym z dwóch więźniów stanu, którego przybyły sam wskaże; widzenie się trwać może najdłużej półgodziny".

„Klara Klemencja de Condé".

— Biedny kapitan — szepnęła Klara, nie mogąc znieść myśli o Cauvignacu, mającym umrzeć w miejsce Canollesa.
— Musi ulec prawy ogólnemu — powiedział Lenet. Sła-