Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/351

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Klara na chwilę czuła się uspokojoną; jednakże wybuchy pospólstwa i odblask grobowych świateł, co jak błyskawice ciskały swe promienie i oświetlały pokój; wszystko to taką napełniło ją trwogą, że zasłoniwszy uszy rękami, zamnkęła oczy i oparła głowę o poduszkę klęcznika.
Wtem Lenet ukazuje się na progu, a widząc, że go me spostrzeżono, wzrokiem pełnym współczucia spogląda na kobietę, której pierś wznosiła się od łkania; przybliża się i westchnąwszy, kładzie rękę na jej ramieniu.
Klara zerwała się przestraszona.
— Panie Lenet!... A! więc nie opuściłeś mnie jeszcze
— O, nie!... — odpowiedział Lenet. — Wychodząc od księżnej, zdawało mi się, że pani nie jesteś jeszcze zupełnie uspokojoną, ośmieliłem się więc przyjść aż tutaj, aby zapytać, czy nie mogę pani być w czem użytecznym?
— O, drogi panie Lenet... — zawołała wicehrabina — jakże dobrym jesteś, jakżem ci wdzięczna!
— Jak widzę, nie omyliłem się — rzekł Lenet. — O, mój Boże! rzadko się mylimy, myśląc, że Twoje dzieci cierpią — dodał z melancholijnym uśmiechem.
— O, tak panie!... — zawołała Klara — tak jest, zgadłeś... cierpię okrutnie!
— Czyliżeś pani nie uzyskała wszystkiego, czegoś tylko pragnęła? a wyznam ci prawdę, więcej nawet, niżelim się spodziewał.
— Tak... zapewne... ale...
— Ale?... rozumiem. Pewnie przeraża panią widok tej radości krwi łaknącego pospólstwa i litujesz się nad losem nieszczęśliwego, co ma umrzeć w miejsce twego kochanka.
Klara powstała z klęcznika, przez chwilę nieporuszona, jak posąg boleści, wlepiła wzrok w Leneta; po chwili, zimną jak lód ręką dotknęła czoła po którem kroplisty pot spływał.
— O, przebacz mi, albo raczej przeklinaj mnie!... — rzekła — do tego stopnia posunęłam samolubstwo, żem nawet o tem nie pomyślała. Nie, panie, wyznaję ci najgłębszą pokorę, że ta, obawa, te łzy, ta modlitwa, były dla tego, co żyć ma, gdyż owładnięta miłością, zapomniałam o biednym, co ma umrzeć.
Lenet uśmiechnął się smutnie.
— Tak — rzekł — tak być powinno, bo taką jest natura