Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/340

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Właśnie w tej chwili — odpowiedział dwuznacznie książę — rozważałem to...
— Rozważ ją, książę, w twojem sumieniu, a lepiej będzie — powiedział Lenet.
W tej chwili usłyszano skrzypnięcie zawias więziennych.
Głos ten odbił się we wszystkich sercach, bo oznajmiał przybycie jednego z więźniów.
Wkrótce dało się słyszeć stąpanie i brzęk halabard, nakoniec rozwarły się drzwi i ukazał się Canolles.
Nigdy nie był tai piękny, tak gustownie i modnie ubrany; twarz jego spokojna i wypogodzona wyrażała wesołość, połączoną z godnością.
Zbliżył się śmiało i z wdziękiem, jak gdyby znajdował się w życzliwym gronie przyjaciół, w domu adwokata Lavie, albo prezydenta Lalasne; swobodnie, lubo z wielkiem uszanowaniem ukłonił się księżnej i książętom.
Księżna, zdziwiona piękną i szlachetną jego postawą przez chwilę z zajęciem patrzyła na młodzieńca; nakoniec przerywając milczenie:
— Zbliż się pan — rzekła.
Canolles wykonał rozkaz, powtarzając ukłon.
— Kto pan jesteś?
— Jestem baron Ludwik de Canolles, Mości księżno.
— Jaki pan posiadałeś stopień w wojsku królewskim?
— Byłem kapitanem, pani.
— Byłeś pan również gubernatorem twierdzy Saint-George?
— Miałem ten zaszczyt.
— Panie pisarzu, czy pan zamieściłeś pytania i odpowiedzi?
Pisarz uczynił znak potwierdzający.
— A więc podpisz pan — rzekła księżna.
Canolles z miną człowieka, niewiedzącego przyczyny tego, co robi, podpisał.
— Dobrze! powiedziała księżna — teraz możesz się pan oddalić.
Canolles skłonił się swoim dostojnym sędziom i wyszedł z tą samą swobodą, z tym samym ujmującym wdziękiem nie okazawszy ani ciekawości, ani podziwienia.
Jak tylko drzwi zostały za nim zawarte, księżna powstała, pytając: