Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/320

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

staw sobie, moja droga, wplątał się przez ten blankiet, jak lis w sieci.
— Możeż to on nim być — zawołała przestraszona Nanana, bo ona jedna wiedziała, że tym donosicielem był Cauvignac; a chociaż niezbyt była przywiązaną do swego prawdziwego brata, nie chciała przecież, by mu się coś złego stało. Przestrach jej zwiększył się, gdy pomyślała, że brat jej, w celu uwolnienia się od kary, mógł o niej powiedzieć księciu wiele rzeczy, które chciała pokryć tajemnicą.
— On sam, moja luba! Co mówisz o tem zdarzeniu: filut, zapomocą mego podpisu, zanominował się gubernatorem twierdzy Vayres; ale warownia już w ręku naszem a z nią winowajca.
Wszystkie te szczegóły tak się zgadzały z przebiegłą filuterją Cauvignaca, że Nanona pewną była, iż więźniem jest brat jej.
— A ten człowiek — rzekła drżącym głosem — cóż z nim zrobiono?
— Na mój honor! — odpowiedział książę — zobaczysz sama, co się z nim stanie; tak, istotnie, co za traf szczęśliwy; odsłoń firanki, albo lepiej otwórz okno; wszakże to nieprzyjaciel królewski, warto widzieć, jak go wieszać będą.
— Powieszą go! — krzyknęła Nanona — co mówisz książę? powieszą tego biedaka, któremu dałeś twój blankiet?
— Tak jest, moja piękna. Czy widzisz na placu te słupy, a między nimi wiszący postronek? ten tłum pospólstwa zbiegający się ze wszystkich stron? O! teraz, teraz, patrz: strzelcy prowadzą winowajcę... tam... na lewo... Patrz tam... widzisz? Król się ukazał w oknie.
Serce Nanony wznosiło się w piersiach tak silnie, że zdawało się odejmować jej oddech; jednak bystrym rzutem oka dojrzała, że człowiek prowadzony nie jest Cauvignacm.
— No, no — mówił książę — pan Richon będzie powieszony wysoko a krótko, to go nauczy, co to jest spotwarzać kobiety.
— Na Boga! — krzyknęła Nanona, chwytając gwałtownie rękę księcia — ten człowiek jest niewinny, ten nieszczęśliwy jest może uczciwym człowiekiem, walecznym żołnierzem; popełniacie błąd najokropniejszy!