Strona:PL Dumas - Wojna kobieca T2.pdf/319

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To się nie da zrobić — odezwała się królowa, uchylając drzwi, z poza których przysłuchiwała się badaniu — pan de la Meilleraie wyjechał do Bordeaux, na czele naszych przednich straży.
Poczem drzwi zamknęła.
Ukazanie się królowej, lodem ścięło serca obecnych, bo narzucało na sędziów obowiązek sądzenia na śmierć.
Więzień gorzko się uśmiechnął.
— A! — zawołał — tak to szanuje słowo swoje pan de la Meilleraie? Miałeś słuszność, mości książę, źlem zrobił wchodząc w układy z marszałkiem Francji.
Od tej chwili Richon zachował pogardliwe milczenie i nie odpowiadał na czynione pytania, co o wiele skróciło postępowanie sądowe. Reszta formalności nie trwała godziny, mało pisano, mówiono mniej jeszcze.
Audytor uczynił wniosek, aby obwiniony ukarany był śmiercią, a, na znak księcia d‘Epernon, sędziowie jednomyślnie wniosek potwierdzili.
Richon słuchał wyroku, jak gdyby był tylko obojętnym widzem tego, co się działo; zawsze spokojny i milczący stanął przed prewrotem[1] armji.
Książę d‘Epernon udał się do królowej i zastał ją w wybornym humorze; chcąc wynagrodzić przykre z nim obejście, zaprosiła go na obiad.
Książę, mniemając już, że popadł w niełaskę, przyjął zaprosiny i pośpieszył do Nanony, podzielić z nią radosną nownę, że nie utracił jeszcze względów monarchini.
Zastał ją siedzącą na szeslongu pod oknem, z którego był widok na rynek Libournu.
— No jakże — zapytała — czy co odkryto?
— Wszystko nawet — zawołał książę.
— Doprawdy?... — rzekła Nanona niespokojnie.
— A, mój Boże, największa prawda. Przypominasz sobie owo potwarcze doniesienie, któremu uwierzyłem, jak dziecko; to doniesienie... wiesz... tyczące się twoich mniemanych miłostek z bratem?
— No i cóż?
Pamętasz ów wyłudzony odemnie wówczas blankiet?
— Pamiętam; cóż dalej?

— Oszczerca znajduje się obecnie w moim ręku. Wy-

  1. Oficer, kierujący wykonaniem kary.